piątek, 17 sierpnia 2012

Children's museum not only for children....

Meg i Franci niestety musieli juz wrocic do Wloch, ale zdazylismy jeszcze razem wybrac sie do muzeum dzieciecego. Chlopcy na prawde sie swietnie bawili. No dobra, nie tylko chlopcy ;) W tym muzeum czas na prawde szybko leci. Bylam tam juz chyba milion razy z Maxem ale ciagle znajdujemy jakies nowe miejsca do zobaczenia i zabawy. Jest to swietne miejsce kiedy na zewnatrz upal ponad 30 stopni i ogromna wilgotnosc.
To bylo bardzo wesole przedpoludnie :)))

No tak, Max zawsze musi wygrywac... ;)

Pomoc w drodze...
In the emergency room
Myjemy zabki z Francim
Male bakteryje :P
"Max, nie tak!" :D
Syreny :3

Huuuula!


Jak widac duze dzieci tez sie moga bawic z muzeum dla dzieci :))))

Tesknie Margherita, mam nadzieje, ze sie jeszcze zobaczymy :*

W ta najblizsza niedziele bede miala spotkanie z grupa au pair. Szczerze.... moje pierwsze spotkanie... A jak to jest mozliwe? Po prostu w NY kiedy byly spotkania zawsze gdzies jechalam z rodzinka. Raz poszlam, ale ze byl to rejs a nikt znajomy nie jechal wiec poszlam tylko sie podpisac. Pierwsze spotkanie w Miami mnie ominelo bo dziewczyny, z ktorymi jechalam trafily w zle miejsce o tej samej nazwie no i mysle, ze teraz wreszcie trafie bo spotkanie bedzie w Bass Museum of Art w Miami Beach. Ehh martwie sie tylko, ze nie bede mogla przez to zostac na drogi rok. Musze porozmawiac z LCC.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz