piątek, 13 kwietnia 2012

NY, FL, NY, FL...

Znowu mnie tu dawno nie bylo wiec moze nie bede sie usprawiedliwiac bo powody sa te same co wczesniej ;) Ciage duzo sie dzieje... Dwa tygodnie temu bylismy w Miami, powiedzmy, ze na wakacjach ale tak na prawde musielismy zalatwiac wszystkie sprawy zwiazane z przeprowadzka tam czyli z Maxa szkola i szukaniem apartamentu. A propos Maxa szkoly to szkola w najblizszej okolicy ma bardzo duzo chetnych i w tym miesiacu ma byc loteria haaa! Mam nadzieje, ze moj kziaze ma szczescie w grach ;) bo wtedy nie musialabym go wozic do szkoly. Wlasnie! Wozic! Jestem w trakcie robienia prawa jazdy i wszystko jest do gory nogami, moim skromnym zdaniem. Najpierw trzeba zdac teorie - mozna po polsku!, potem trzeba wziac 5 godzin lekcji znowu z teorii! na dodatek strasznie nudnych... Co bylo najsmieszniejsze w tym kursie to film, w ktorym pokazany byl eksperyment... Kilka osob jezdzilo na placu z przeszkodami, potem pili alkohol i znowu mieli takie same zadanie. Noo glupszego eksperymentu nie widzialam :P No ale hipoteza sie zapewne potwierdzila... 
Nie moge sie doczekac az zaczne jezdzic tu samochodem, chociaz szczerze mowiac, troche sie obawiam. Podobno na automacie jezdzi sie latwiej, wiec moze nie bedzie tak zle. Ale biorac pod uwage moje doswiadczenie w prowadzeniu samochodu.... W kazdym badz razie licze na wasze wsparcie ;)

W przyszlym tygodniu znowu lecimy do Miami na kilka dni. Tam jest na prawde pieknie. Zupelnie inaczej niz w NY, chociaz tu jest jest pieknie na swoj, inny sposob. To co lubie najbardziej w Miami to ciepelko i to, ze wszedzie zamiast angielskiego slychac hiszpanski. Mam tylko pewne obawy co do mieszkania tam dluzej... Tutaj w NYC w kazdy weekend i w kazda wolna chwile mozna pojsc w inne miejsce i robic rozne ciekawe rzeczy a tam mam wrazenie, ze zostaje tylko opalanie sie i plywanie w oceania, ewentualnie w basenie. Nie mowie, ze tego nie lubie, tylko moze z czasem to stac sie nudne. To tylko takie moje  osobiste przemyslenia bo pewnie nikt tu sie ze mna nie zgodzi ;) Wszyscy kochaja Miami, prawda? :P 






Moj ksionze

Wlasnorecznie zrobione kolczyki na tzw. art craft party ;P (o tym moze innym razem...)

Sloneczny patrol

P.S. Tam na prawde trzeba uwazac nas slonce... Ja nie mialam kogo poprosic o posmarowanie plecow i po godzinie opalania na moich plecach pojawily sie czerwone skrzydla, hmm prawie jak harlejowiec :P